Dzisiaj wzięłam się za klatkę... I powiem tyle, że ten widok będzie śnił mi się po nocach, a zapach czuję dalej. To, co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania... Sianko oczywiście całe zasikane, a w nim nawet niedopałek papierosa... Ale spód to dopiero był koszmar:
Za Chiny nie umiałam tego zmyć
Ocet trochę pomógł, ale jednak trochę zostało. Śmierdziało strasznie z tej klatki, nie wyobrażam sobie jak można było trzymać w tym królika! Nie mam pojęcia kiedy ona ją ostatnio myła...
Ale po długiej walce klateczka teraz wygląda tak:
Chrupcio miał małego focha, że jak to ja mogłam mu klatkę ukraść (
), ale widać, że jest zadowolony.
W dalszym ciągu poszukujemy kogoś, kto pokocha tego biedaczka!