Tylko Justyna jest w stanie określić,czy jeszcze warto walczyć,czy królik wykazuje wolę życia,walki,czy się już poddał.
Mój Milak,pewnego dnia,przed zaplanowaną operacją poddał się,już nie chciał walczyć.Pamiętam ten dzień,nie będę opisywać w szczegółach,jak to wyglądało.Pożegnaliśmy się,jego ostatnim wysiłkiem fizycznym było przyczołganie się do mnie,kiedy klęczałam obok niego i mówiłam mu,że teraz się pewno rozstaniemy fizycznie,ale i tak zawsze w pewien sposób będziemy razem,żeby się nie bał.Przyczołgał się do mnie,wspiął się mi na ramię,przytulił do twarzy i tak trwał parę minut,potem odszedł do swojego kacika,parę kroków dalej.W dzień operacji był inny,spokojny,trochę jakby weselszy,już nie wykazywał strachu,jakby wiedział...
Ja dałam Milakowi tą nikłą szansę na dalsze życie.Milak umarł na e.cuniculi,nie leczone,choć był stałym pacjentem świetnego specjalisty,był leczony na inną chorobę,nie miał objawów neurolog.,wet nie widział e.cuniculi,a ja wetowi ufałam,bo był jednym z kilku najlepszych w PL.Gdyby nie sekcja,to nie miałabym pojęcia,na co chorował,przyjęłabym diagnozę weta.
Piszę to nie dlatego,że jestem przeciwniczką eutanazji,skracania cierpienia w pewnych przypadkach.Poprę Justynę w każdej jej decyzji.Ale mam wrażenie,że Justyna czuje,że coś jest tu nie do końca wyjaśnione,że ta diagnoza to przypuszczenie,że coś się nie zgadza.Mogę się mylić,jeśli tak jest,to rzeczywiście,w przypadku nowotworów złośliwych,przy wyniszczeniu organizmu,kiedy zwierzak nie chce już walczyć,należy mu cierpienia skrócić,tak myślę.
Ale tylko Justyna jest w stanie określić,czy stan Kubusia jest już beznadziejny,czy on ma dość,poddał się,czy nie.Sama też podejmowałam decyzje o eutanazji,w przypadku nowotworów złośliwych właśnie,przy przerzutach.
Niezależnie,jaką decyzję Justyna podejmie,to ma prawo ją podjąć,bo to Ona zna charakter Kubusia,opiekuje się nim,a my nie wiemy,nie potrafimy ocenić sytuacji na odległość.