Napiszę tutaj, bo Stadionek Wrocławski szuka domu, a było to tak dzisiaj - kopiuję z wątku Franki Wrocławianki:
Stadionek, czyli dlaczego długie spacery mi nie służą.
Mam kolejnego psa - fajna , młoda, dynamiczna suczka roczna - mix labradora z husky - a zatem popołudniowy spacer musi być dłuuuugi i wyczerpujący. No to idziemy. Dziś dwa parki , wały nad Ślężą i koło Stadionu Miejskiego powrót. Nagle Odiś do czegoś podbiega, a coś nie ucieka w panice i tylko troszkę w krzaczory umyka. Przyglądam się. A niech to szlag! Dobra , tak czy siak muszę wrócić z psami do domu, zwłaszcza, że Vega ciągnie i mam ograniczone możliwości do zabierania czegokolwiek ze sobą. Idę jeszcze jakieś pł godziny do domu i cały czas myślę - wrócę , a może już nie będzie, wrócę, a może nie złapię, to może nie wracać? Ok. Wlazłam do domu, poszłam do piwnicy po starą , zdezelowaną, rezerwową klatkę, którą ktoś kiedyś mi podarował, nawaliłam trocin i siana, załadowałam w samochód i podjeżdżam pod stadion. Założenie jest takie, jak się nie da złapać, to trudno, jak się zacznie zmierzchać to trudno, wracam do domu z pustą klatką. No dobra. Podchodzę w ostatnio odnotowane miejsce i patrzę. Siedzi. Postawiłam klatkę, przykucnęłam i co? No i kica! Kica prosto do klatki, ale zamiast do wejścia, to z drugiej strony. Powoli podchodzę - nie ucieka, daje się wziąć na ręce jak pluszowy. No i jest - chłopaki wrócili z pracy i żuchwy im opadły. Nawet sąsiedzi mnie odwiedzili. Dużo sierści u mnie w domu. Jutro idę z nim do weta - bo nawet nie wiem , czy to on czy ona. Frania kica i się cieszy, brudkuje i kica. Stadionek tupie i tupie, ale też ją obwąchuje. Oczywiście Stadionek bezwzględnie dziś w klatce siedzi. Siedzi w tej klatce i wyjść do Franki próbuje
a to on
https://picasaweb.google.com/103448360847265209570/28Grudnia2015StadionekSTADIONEK MA U MNIE DT I SZUKA DS
jutro napiszę o nim więcej, jak wrócę od weta