Hej, wstawiam tutaj maila, którego wysłałam do Azylu, a zapomniałam o istnieniu forum.
Dzień dobry,
piszę do Państwa w sprawie mojej Fiolki, którą adoptowałam kilka lat temu z Torunia, Obie mieszkamy w Poznaniu, w tym roku kończę studia i przeprowadzam się do Wrocławia.
Sama przeprowadzka nie jest problemem, takie plany miałam zanim przygarnęłam Fiolkę i docelowo miała mieszkać ze mna we Wrocławiu. Życie jednak lubi układać swoje scenariusze i tak kilka miesięcy temu zaręczyliśmy się z moim chłopakiem, który na stałe mieszka w USA. Planujemy przeprowadzkę w październiku 2016 roku.
I tu zaczynają się schody.
Papierkowej roboty mamy mnóstwo, dlatego właśnie muszę wyjechać na 1,5 miesiąca (połowa lipca - koniec sierpnia tego roku)*** do Stanów. Koleżanka, która zajmowała się Fiolką przez niektóre weekendy czy część wakacji, niestety się wyprowadziła za granicę, w związku z czym nie mam gdzie jej przechować. W domu rodzinnym mój ojczym ma króliczą fobię, więc ta opcja odpada (taka naprawdę poważna - zagroził, że jeśli królik będzie w domu, nawet jeśli go nie widzi, on się na ten czas wyprowadzi - można zwariować, uwierzcie...). U taty jest duży pies i dwójka dzieci, które - powiem szczerze - nie są najdelikatniejszymi stworzeniami, a Fiolka jest dość strachliwa, więc również nie ma o czym mówić. Nie wyobrażam jej zostawiać u znajomych, gdzie nie ma warunków (małe mieszkania, mieszkanie z rodzicami, itp.) i przesiedziałaby całe dnie w klatce. Dlatego postanowiłam zwrócić się do Państwa o pomoc - czy jest jakaś odpowiedzialna osoba, która mogłaby zająć się Fiolką przez ten czas? Oczywiście pokryję wszystkie koszty związane z utrzymaniem. Dowiozę na miejsce. Odbiorę. Szukam kogoś, kto pod moją nieobecność się nią zajmie i pozwoli się wybiegać.
I druga sprawa. Tak jak pisałam, w październiku przyszłego roku planuję przeprowadzić się za granicę. Fiolka cała się trzęsie, gdy podróżujemy samochodem, samolotem oczywiście nigdy nie leciała, ale nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy pomysł, nie chciałabym, żeby odbiło się to na jej zdrowiu (średnio podróż trwa 12-15 godzin, z co najmniej jedną przesiadką). Jest członkiem rodziny, ale razem z narzeczonym jesteśmy w kropce i nie wiemy, co zrobić w tej sytuacji. Myślałam, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zapewnienie jej domu wraz ze mną, we Wrocławiu, po moim przyjeździe po wakacjach, a potem rozpoczęcie poszukiwań nowej "właścicielki" (? dziwnie to brzmi w mojej głowie). Liczyłabym na Państwa pomoc, bo tego typu ogłaszanie na portalach internetowych nie wzbudza mojego zaufania...
Bardzo proszę o kontakt.
Chce mi się płakać jak sobie o tym wszystkim myślę, nie chcę się z nią rozstawać, ale najrozsądniejsze wyjścia są czasem najtrudniejsze. Proszę o Państwa opinię w tej sprawie. Jesteście jedynymi ludźmi z mojego otoczenia, którzy są w stanie zrozumieć fakt, że TO NIE JEST "TYLKO" KRÓLIK.
Dziękuję za poświęcony nam czas i pozdrawiam,
Paulina Konarzewska.
***Edit: ponieważ po rozmowie z mamą i ojczymem nie mogę Fiolki przywieźć do mojego domu rodzinnego idealna byłaby opcja połowa czerwca - sierpień (po 20.08 a przed 29.08)...
