Autor Wątek: Rudy rogalik na kanapie / dywanie  (Przeczytany 11259 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Szczezuja

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« dnia: Październik 24, 2006, 13:59:56 pm »
Tak sobie siedzę na kanapie z komputerem, prawą ręką piszę, a lewą głaszczę rudego futrzastego rogalika przewieszonego przez moją nogę (w tym jej trochę pomogłam, choć oczywiście na głaski przylazła sama).

Prawdę mówiąc, wciąż nie mogę uwierzyć że mi się taka pieszczocha trafiła - mój pierwszy królik był zupełnie inny, taka "niedotykalska" indywidualistka (owszem, dawała się głaskać - ale na jej warunkach, nigdy na kolanach ani tym bardziej rękach). Jak próbuję pisać dwoma rękami i na chwilę przestaję głaskać, to rude wstaje, stroszy się i fuka zdziwione. I potem znowu ją muszę "układać". Eh, cudne to, tylko moja wydajność drastycznie spada, bo usiadłam żeby pracować, a nie głaskać i zdawać relację na forum... :)

A jak u was? dają się głaskać? lubią to? przychodzą same? bierzecie na kolana? a na ręce? Tego akurat Szczeż też szczerze nie znosi (jak ma łaskawszy dzień to na chwilkę pozwala, ale zadowolona to nie jest). Boję się, że jej przejdzie jak urośnie jeszcze troszkę...

PS a praca przy pomocy Szczeżui wygląda tak:
"Cóż jednak w tym wielkiego p[bgt yzsssssssssde– mówi św. Grzegorz z Nyssy..."
zgadnijcie, kto wpisał to co wyboldowane  :diabelek  :diabelek  :diabelek  ciekawe czy mi wydawnictwo przyjmie taki tekst...

Balb

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 24, 2006, 14:38:34 pm »
Największym pieszczochem jest Kasia. Jeszcze przed sterylką potrafiła sama wskoczyć mi na kolana, kiedy siedziałam na niskim taborecie. Teraz juz nie wskakuje, ale i tak została łasa na głaski.
Filip też daje się głaskać i kiedy leżę, kładę go sobie na brzuchu a on siedzi nieruchomo i pozwala się merdać za uszkiem :przytul

Miećka nie daje sie nawet dotknąć  :( Jedynym stworzeniem, któremu wolno jej dotykać jest Filip. Czasami, bardzo rzadko, kiedy Miecia siedzi w klatce i nie ma jak sie wymsknąć udaje mi się ja pogłaskać po główce. Wtedy zgrzyta ząbkami  :icon_biggrin więc chyba lubi to głaskanie... Nie znam jej historii, ale chyba ma jakiś uraz  :(

PS. Jeśli wydawnictwo przyjmie tekst, będziesz musiała odpalić Szczeżui dolę z honorarium.  :lol

slodkie_uszy

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 24, 2006, 14:58:56 pm »
nasz pasztet nienawidzi brania na rece, na to moge pozwolic sobie tylko ja i moj maz...jak ktos inny probuje konczy z podrapaniami rak, twarzy itd. :( z glaskaniem roznie, teraz jest zazdrosny o tamare (ta jest pieszczoszkiem i rano domaga sie glaskow, od razu sie rozplaszcza i czeka na pieszczotki, pasztet to widzi i potem sam jak jest wypuszczony z klatki przylazi) inna sprawa jak sie klade na podloge-wtedy przychodzi sie poprzytulac, nawet usypia czasami na kilka minut przy mnie przytulony...a wieczorkiem bardzo domaga sie uwagi...ale to raczej on nas dopieszcza-wylizuje uszy, twarz, rece...i tak potrafi godzinami...potem my go glaszczemy a jak na chwile przestaniemy to on zaczyna nas znowu lizac...tamarka za to bez problemow przyjmuje przebywanie na rekach, uwielbia byc calowana i glaskana :) a juz calkiem rozczulaja mnie u weterynarza...uciekaja w moje ramiona jak do schronu gdzie nic im sie nie stanie, jak tylko sekunde maja wolna to uciekaja ze stolu na moje rece bidulki wystraszone

Szczezuja

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 24, 2006, 15:50:02 pm »
Cytat: "Balb"
PS. Jeśli wydawnictwo przyjmie tekst, będziesz musiała odpalić Szczeżui dolę z honorarium.  :lol

chyba w przeliczeniu na liście rzodkiewki  :diabelek  :diabelek  :diabelek

Balb, tak jak napisałam nasza poprzednia królica była bardzo nieufna. Może dlatego, że matka małych zmarła przy porodzie, choć na logikę jako wykarmiona przez hodowcę butelką powinna być bardziej oswojona??? Od nas była od małego, i o ile jeszcze jako smyk pozwalała się wziąć na ręce, o tyle potem nie mogło o tym być mowy. Na stan, w którym sama nadstawiała się do porannych głasków, a nawet (sic!!) opierała łapy na kolanach mojej mamy, pracowałyśmy ze 2-3 lata. I to było najwięcej, co się nam udało. Poza tym można ją było tarmosić nogą (Szczeż to uwielbia) i głaskać po nosie jak biegała po dywanie. Pod warunkiem, że w żaden sposób nie ograniczało się jej terytorium (nie pozwalała się nawet jakby otoczyć rękami [kurde, nie wiem jak to nazwać] na podłodze, a w czasie obcinania pazurków obsikała mojej siostrze koszulkę ze strachu).

A co do weterynarza, to Szczeżuja, he he, jak już przestanie się bać to zwiedza, zaglądając ciekawsko co jest poza stołem, na rozjeżdżających się łapkach. Albo sika do transportera ze złości. W nasze ramiona... nigdy :)

PS przed chwilą znowu przybrała pozycję rogalika, tym razem metodą walnięcia się na bok. Zawsze mnie to rozczula na maksa, a jeszcze jak się tak ciepnie u mojego boku... Postanowiłam więc jeszcze chwilkę nie wstawać, żeby tak sobie na nią popatrzeć ułożoną do snu. No ale nie mogę ani nie wstać, ani nie pisać, a już naciśnięcie entera sprawiło, że uszy stanęły na baczność: "co się dzieje? co się dzieje?" no normalnie królik jakiś czy co????

Offline Karo

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 127
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 24, 2006, 16:52:46 pm »
U mnie jest tak, że Klarysa(dzikuska, bo z adopcji :zdenerwowany ) czasem sama wskoczy na kolana, ale zachowuje się jak kot. Jest zupełną indywidualistką i pozwala się pogłaskać tylko jeśli ona ma na to ochotę :bejzbol . Za to Goofy nie wiem czy jest pieszczochem, ale jest bardzo spokojny i można go trzymać na ręce ile się żywnie podoba :rotfl2 , a oprócz tego można go wziąść skąd się chce, kiedy się chce... On(a tak szczerze to ona :P ) jest tak ufny i spokojny, że nigdy nie możemy wyjść z zachwytu, jak tylko popjawi się w zasięgu naszego wzroku :* . Zresztą Goofy już oglądnął ze mną tyle filmów siedząc u mnie na kolanach :rotfl2 . Ale za to Goofy w przeciwieństwie do Klarysy nigdy sam nie wejdzie na kolana i nie zacznie się "łasić". Z reszty moich miniaturek(już ś.p.) to żaden nie wyróżniał się pod względem chrakteru, oprócz jednego Klapusia :heart , który przeżył u mnie tylko tydzień :buu (przez krzyżówki w rodzinie-5x większe serce :( ), już w pierwszy dzień, kiedy go kupiłam to nie mogłam się powstrzymać przed wypuszczeniem go na pokój, bo strasznie chciał wydostać się z klatki. No i cały wieczór kicał po pokoju, a kiedy tylko usiadłam na podłodze to od razu wskakiwał mi na kolana i się do mnie tulił :icon_mrgreen . Chodził za mną krok w krok po całym domu mimo, że byłam dla niego zupełnie obcą osobą i znał mnie dopiero kilka godzin. Nigdy go nie zapomne :buu  
  • . Aha jeżeli chodzi o rase to był to mini baran kaszmirowy o umaszczeniu turyńskim :przytul .

ktosia0

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #5 dnia: Październik 24, 2006, 19:26:25 pm »
Witam :) w naszym przypadku to jest tak: wystarczy ze zawołam, lub popukam ręką w tapczan Tosiula staje na tych wsoich cieniutkich tylnich kopytkch, nasłuchuje, po czym jak oparzona leci do mnie kladzie sie na boczku i kaze sie drapac... jesli przypadkiem nie zwracam na nią uwagi tupie, mruczy lub podlatuje i mnie podszczypuje zębami :) jest naprawde cudowną pieszczochą i jestem z tego zadowolona :) pozdrowienia :)

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #6 dnia: Październik 24, 2006, 21:49:01 pm »
Moj Funiek jest wielkim pieszczocha ale ku rozpaczy calej rodzinki tylko na poziomie ziemia.Mozna robic z nim wszystko po obcinanie pazurkow,ogladanie zebow,wyczesywanie z lizaniem moich rak z wdziecznosci :lol Rzeczywiscie najzabawniejszy u krolika jest przewrot na bok,a Funiek robi to czesto,no i te latajace dlugie uszy....Jak dlugo sie nim nie interesujemy to kladzie sie wszedzie naprzeciw nas z mordka "wcisnieta" w ziemie i cierpliwie czeka :jupi Pysiek po chorobie zrobil sie bardziej przyjazny,widac,ze potrzebuje glaskow i kaze sie teraz glaskac chodz kiedys uciekal.Teraz za to wspaniale kula 2 lub 3 pilki na raz.Nigdy bym nie przypuszczala,ze krolki potrafia sie tak bawic pilkami ale to trzeba zobaczyc na wlasne oczy :hahaha
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #7 dnia: Październik 24, 2006, 21:51:34 pm »
Moj Funiek jest wielkim pieszczocha ale ku rozpaczy calej rodzinki tylko na poziomie ziemia.Mozna robic z nim wszystko po obcinanie pazurkow,ogladanie zebow,wyczesywanie z lizaniem moich rak z wdziecznosci :lol Rzeczywiscie najzabawniejszy u krolika jest przewrot na bok,a Funiek robi to czesto,no i te latajace dlugie uszy....Jak dlugo sie nim nie interesujemy to kladzie sie wszedzie naprzeciw nas z mordka "wcisnieta" w ziemie i cierpliwie czeka :jupi Pysiek po chorobie zrobil sie bardziej przyjazny,widac,ze potrzebuje glaskow i kaze sie teraz glaskac chodz kiedys uciekal.Teraz za to wspaniale kula 2 lub 3 pilki na raz.Nigdy bym nie przypuszczala,ze krolki potrafia sie tak bawic pilkami ale to trzeba zobaczyc na wlasne oczy :hahaha
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #8 dnia: Październik 24, 2006, 21:52:58 pm »
Przepraszam wyslalo mi sie 2 razy
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Szczezuja

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #9 dnia: Październik 26, 2006, 05:37:09 am »
a Szczeż przed chwilą napisał mi:

K vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvbbbbbbbbbbbbbbb
bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbvl    
 ll.;nmkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk bcVvvv,, mv

hm, tłumacznie robi się ciekawe :)

PS dostawiłam parę enterów, bo się tak królik rozpisał, że cały wątek się nam rozjechal

Renata

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #10 dnia: Październik 26, 2006, 10:57:22 am »
To bardzo proste.  :)  Tłumaczę:

K vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbb
bbbbbbbbbbbbbvl ll.;

Króliczek marcheweczki  bardzo, bardzo lubi,  

nmkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
natychmiast mniam króliczkowi, kochanemu, kicającemu  :krolik

bcVvvv,,  
bardzo chciałbym marchewę dużą lub trzy małe marcheweczki   :lol

mv
może choć jedną marcheweczkę?  :(

V = duża marchewa
v = mała marcheweczka

Szczezuja

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #11 dnia: Październik 26, 2006, 20:02:10 pm »
:hahaha  :hahaha  :hahaha
dzięki za pomoc w komunikacji... będę pamiętać w newralgicznych momentach do kogo się zwrócić
ale ze Szczeżem to nie tak prosto, ona jest uczony królik...
właśnie konsumuje słownik francuski, w czym usiłuję jej przeszkodzić...
ogólnie to brzmi ten Twój przekład sensownie, myślę tylko, że w miejsce marcheweczki
to z obecnych preferencji tam jest brokułek, kalafiorek, liść rzodkiewki, ew. natka...
Coby zilustrować:



z marchewą to u nas dziwna sprawa - kiedyś dałaby się za nią pokroić i na widok marchewki
rzucała wszystko inne, ale gdy brała jeden antybiotyk (oxywet) w ogóle przestała tykać
zielone, a potem do marchewki zaczęła podchodzić jak do jeża i od tego czasu wcale za nią
nie przepada. To samo z selerem (bulwą) zresztą. Tak jakby po tym antybiotyku jej się
smak zmienił. TEraz najbardziej lubi zielone wszelakie, więc chyba dobrze - ale prawdę
mówiąc pamiętając, jak się na tę marchewę rzucała, to do dziś nie mogę uwierzyć, że jej
przeszło. A może to się z wiekiem zmienia... nie wiem, w każdym razie zeszło się u nas z tym antybiotykiem.

Szczezuja

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 26, 2006, 20:16:18 pm »
poszło 2 razy nie wiem czemu

Balb

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 27, 2006, 12:43:57 pm »
Szczeżuja, jaka ty ślicznotka jesteś  :bukiet

tepe

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #14 dnia: Październik 27, 2006, 14:52:53 pm »
No, piękny "Rogalik" i do tego uczony..... też dołączam :bukiet

Offline azi

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2247
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY FPK
    • http://www.przygarnijkrolika.pl
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #15 dnia: Październik 28, 2006, 07:59:45 am »
Cudowności  :lol

Renata

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #16 dnia: Październik 28, 2006, 16:04:20 pm »
A bo ja nie wiedziałam że Szczeżujka jest francusko języczna :hmmm

po francusku to może:

V = duży liść rzodkiewki
v= mały listek rzodkiewki

A co do zmiany smaku to Solan do niedawna na zapach marchewki uciekał i jabłka też nie lubił a po kastracji bardzo mu smakuje jabłko a za marchewką biega jak kot za myszką :lol

sculy

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #17 dnia: Listopad 24, 2006, 22:10:06 pm »
a moja Maja wiekszosci dnia spedzila by na kolanach, nie da sie jej wygonic jak juz oda sie to siedzi i lapka tupie ze zlosci. czasam to az meczace jest gdy ciagnie za nogawke od spodni gdy gotuje obiad albo wchodzi wrecz pod nogi, wiele razy prawie sie nie przewrocilam probujac na nia nie nadepnac ale w sumie to tak sympatyczny i kochany krolis ze ma wybaczone wszstko. jak piesek zawsze przy mnie

Offline ANKA_89

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 139
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #18 dnia: Listopad 26, 2006, 20:00:33 pm »
mój Spaślak, którego kochający właściciele trzymali w piwnicy, był kompletnym dzikusem, duzo czasu zajęło mi oswojenie, czasem jak się zapomni to sam sie doprasza o pieszczoty, ale z reguły to ja podchodze, ale widac, ze sprawia mu to dużą przyjemność i ma taką smutną minkę jak odchodze, natomiast Młoda(całe życie w zoologicznym) troche się juz zresocjalizowała, ale nie zawsze da sie dotknąć, ale czasem nawet kładzie łepek w czasie głaskania; Szarunia(urodzona u mnie,wiem wiem mea culpa) zachowuje się tak samo jak Młoda, ale muszę przyznać, że to moja wina, bo mało czasu spędzam w domu, a z nimi to już niemal kompletnie nic
człowiek...brzmi dumnie tylko w trumnie
   http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=28872&highlight=natka  


  • Spaślaczku
  • Będe pamiętać , zawsze....

Szczezuja

  • Gość
Rudy rogalik na kanapie / dywanie
« Odpowiedź #19 dnia: Listopad 29, 2006, 18:20:16 pm »
A tak wyglądała nasza wspólna praca nad oddanym już na szczęście tłumaczeniem: