Rano wszystko wyglada dobrze, je, pije, bobkuje jeszcze mało, ale nie ma juz śluzu. Z pania doktor przez telefon uzgodniłyśmy, że w takim wypadku kał do analizy przywieziemy dopiero wieczorem jak mąż pojedzie na zastrzyk z antybiotykiem.
Frotek, lubi sobie suszka przekąsic, ale żeby to jeść na kazdy posiłek, to juz przesada (w jego mniemaniu), wiec nie jest do końca zadowolony z diety. Ponieważ je tych suszków niewiele (chyba, ze jest to liść truskawki, to co innego, z tym, że liść truskawki mamy w tym momencie na wyczerpaniu), dałam mu wczoraj i dzisiaj rano kilka mililitrów gerberka marchewkowego, juz nie ze strzykawki, tylko na zakretce, żeby miał coś w tym brzuszku:)
Mam nadzieję, że to nie chwilowa poprawa i ze najgorsze juz za nami:)
DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM ZA BYCIE Z NAMI MYŚLAMI I TRZYMANIE KCIUKÓW.
Napisze oczywiście jeszcze wieczorem po wizycie u weta.
A to doświadczenie nauczyło mnie, że mając królika zawsze nalezy mieć w domu: ziele świetlika, rumianek, mietę, espumnisan w kropelkach dla dzieci, węgiel lecznicy, lakcid, gerberki marchewkowe, lub krem z marchewki z jarzynami (w kazdym innym jest cos czego tam nie powinno być), strzykawki 2 i 5ml, grube igły i świeże zioła. Jak to mówią: przezorny zawsze ubezpieczony:)