Donoszę co nowego w przechowalni. W zasadzie nic
, oprócz tego że hollywódzka piąteczka ładnie rośnie, niektóre zrobiły sie bardziej puchate, uszka juz przestały walczyć z grawitacją. Holka jest na mnie wsciekła, że musi siedziec ze swoimi dzieciakami, piłuje ostro kraty dopóki nie dam jej czegoś do jedzenia
. Postaram, się porobic nowe fotki gwiazdeczkom w tym tygodniu.
Gdzieś tam wcześniej wspominałam coś o małym cudzie w przechowalni, więc wyglądał on tak. Bombeczka z razcji silnych reakcji obrończych mieszkała sama w większym kojcu, a Kunia z racji wielkich reakcji agresywnych do mnie mieszkała sama w mniejszym kojcu. Gdy przyjechała do mnie Manianka, chciałam połączyć ją z Kunią, więc zamieniłam kojcami Bombeczkę i Kunię, żeby ta druga miała więcej miejsca z Manią. Niestety, Mania okazała się prawie równie bojowa jak Bombeczka i z tego powodu spanikowana Kunia jakimś cudem przecisnęła się do swojego starego kojca gdzie siedziała już Bombeczka. Jak to zobaczyłam, to się troche przeraziłam gdyż kojec jest niewielki i Kunia nie miałaby gdzie uciec, ale Kunegunda wcisnęła się w kąt i udawała że jej nie ma, a Bombeczka jakos jej nie atakowała. No i dochodze do sedna
Obserwowałam Bombeczkę i Kunegunde przez kilka dni, a tu nie widzialam jakiejś paniki ani agresji panienek wobec siebie. Królice jakoś się dogadały
a na dodatek, dzięki obecnosci Bombeczki mogę swobodnie wejść do ich kojca, pogłaskać
Kunegunde bez obawy o atak z jej strony. Jest to naprawde wielki postęp bo miałam z Kunią ogromny problem z jej zachowaniem. Teraz jest to inny królik. Może tego jej brakowało, a ja mogę Kunegundę dalej doprowadzac do porzadku, żeby nadawała się do adopcji. Taki mały cud