Na Twoim miejscu podeszłabym do kwestii kwiatków mniej lekceważąco. Raz wystarczyło, że króliki nadgryzły egzotyczny kwiat (nietoksyczny na szczęście, ale nie od razu o tym wiedziałam
) - przeraziłam się tak, że mam nauczkę do końca życia.
A zatem problem kwiatków rozwiązałam, usuwając kwiaty z przypuszczalnie możliwego zasięgu króliczych zębów. Wcześniej miałam kwiaty na schodach, stole, parapecie przy schodach, podłodze... Teraz są na kominku, pod sufitem, na parapecie, do którego nie mają możliwości dojścia i pod sufitem w łazience. Zerowe szanse dostępu. Bezpieczny króliś równa się spokojny bośniak
Polecam!