No, wczoraj zdjęlismy ten kaftanik mu wieczorem, bo aj go muszę prać, nobo to jednak się brudzi i śmierdzi. on oczywiscie się tam zaczął wylizywać, troche sobie otworzył jedno jąderko, ale krew mu nie leciała. Więc mieliśmy w nocy budzik co godzine i żeśmy sprawdzali czy wszystko ok. Jak nie miał tego akftanika to pojadł troche świeżego, nie jakoś super dużo, ale jednak coś zjadł, na tyle że byłam spokojna o to, że głodny nie jest. Ale pani wet powiedziała, że lepiej jakby miał ten kaftanik, bo mu się ta ranka otwiera, a on to w kółko liże, więc będziemy go dzisiaj bardziej pilnować, ale też go rozbierzemy, żeby sobie mógł zjeść ceko, normalnie sie załatwić, ułożyc (wprawdzie w ogóle sie nie kładzie na boczku, ale jest bardziej zrelaksowany bez tego wdzianka), no i przede wszystkim on w tym nie je, a jak zdejmujemy, to owszem, na coś się skusi.
Jutro jedziemy jeszcze na antybiotyk i całą resztę, mam nadzieję, że to juz ostatni raz:)