Witam ponownie Uszate Towarzystwo!
Dzisiaj koło południa zawitał do mnie omawiany wcześniej stworek! Piękna, czarnusia baraninka
Okazało się, że przez ten czas opiekunka karmiła go śmieciowym żarciem, które dostała w sklepie przy zakupie króliczka. Rozumiem, że przez kilka dni powinienem mu je podawać stopniowo zmniejszając ilość? Jak mniej więcej to zmniejszanie powinno wyglądać?
Króliczek jest zdrowy, radosny, zwiedził przygotowany dla niego kojec i był bardzo dzielny nie okazując strachu (no może chwilkę przez parę pierwszych minut
) po przybyciu podałem mu ową mieszankę, i robił normalne, zdrowe bobki. Na wieczór jednak chcąc ograniczyć mu niezdrowe jedzonko podałem mu półtorej, może dwie garstki suszonych ziół zuzali (babka lancetowata). Maluch opędzlował je w trybie natychmiastowym ale zaczął bobkować w dziwny sposób
, tzn wilgotne bobki, niektóre ze sobą posklejane jak swoista "szyszka", inne wręcz w postaci papki
. Nie jestem pewien czy to cekotrofy, których nie zjadł czy już może biegunka, ale chyba powinienem póki co odstawić te suszki, przegłodzić kilkanaście godzin malucha na samym sianku i wodzie a potem dopiero podać jego stałe jedzonko? Do suszków zaś chyba wrócę za parę dni i zacznę od mniejszej ilości, gdy bobki się ustabilizują. Czy proponowane przeze mnie kroki są słuszne, czy też może radzicie zachować się inaczej?
Uszak teraz wyleguje się na dachu swojego narożnego domku. Ma on około 7-8 tygodni, może ciut starszy.
Pozdrawiam zakróliczonych, uściski!