Wyprawa moich uszoli do weta to całodzienna wyprawa. Jeździmy pkp, transporter jest potrzebny tylko na czas przemieszczania się ze zwierzakiem z jednego środka lokomocji do innego. Z własnego doświadczenia wiem, ze w pkp sami pasażerowie domagają się uwolnienia uszu i małe swobodnie biegają po pasażerskich kanapach. Podróż znoszą bez stresu, ważna ja=est bliskość znanego opiekuna i jego czułe głaski.
Zawsze zabieram poidełko z wodą, sianko, jakąś świeżą zieleninkę i przysmaki, w drodze do weta nie ma zainteresowania tymi rzeczami, w drodze powrotnej jest i picie wody i jedzonko.
W niektórych pks na przewóz uszaka trzeba kupić bilet, w pkp dotyczy to tylko psów.
Pewien wesoły konduktor spytał mnie, czemu zwierzak jedzie bez biletu, ja zmieszana, bo w kasie powiedzieli, że nie trzeba, a konduktor z szerokim uśmiechem mówi: "jedzie bez biletu, przecież to król"
ps. Grzyw, sorki, chyba nie doczytałam tematu i wcześniej napisałam, że wyjechałeś na wakacje. Trzymam kciuki za postęoy w leczeniu Czarusia