No i właśnie wróciłam.Barek się długo wybudzał,ale już jest w domu i niestety w klatce.Ustać na łapkach nie może więc leży.Na szczęście już je i przede wszystkim pije.Bobków jeszcze nie ma,ale dopiero zjadł,więc trochę muszę poczekać.Bok ma wygolony i posrebrzony.Szwy ma i zostawioną dziurkę,aby mu z tej rany wypływała resztka ropy.Dostał enroxil w zastrzykach i tak będzie codziennie +czyszczenie rany(przez weta)do 2 stycznia.Dziękuję Wam za trzymane kciuki.Baruś pozdrawia kolegę w chorobie Krecika i obiecuje,że weźnie z niego przykład w powrocie do zdrowia(mam nadzieję).Musi być oddzielony od Heli,by mu nie lizała rany,ale ona już kombinuje,jak dostać się do męża.Do szczęścia brakuje mi,aby Hela pokonała to EC i zaczęła samodzielnie jeść,czego nie chce robić od 10 grudnia i właśnie ją karmię ccare.