Ogólnie to jestem przerazona bo moj pokój przeszedl istna demolke: łóżko, kanapa , fotele, pościel, obrusy, serwetki , meble, stół a nawet i tu uwaga firanka! ! ! O kablach nie wspomnę. .. acha jeszcze dywan. Więc robiąc zagrody musialabym kazdy mebel zagrodzic...a i jeszcze zrobić daszki bo Inki wysokość nie rusza
Jakbym czytała o mojej Izoldzie
Pocieszę Cię, że miałam to samo i nawet smarowanie mebli czosnkiem się odbywało - pomagało ale trzeba było robić to cały czas.
Dziewczyna pogryzła wszystko co tylko możliwe, przystosowała wersalkę do swoich upodobań, skróciła firanki, w drzwiach i futrynie wyrzeźbiła wzorki, a nas zmusiła do pomalowania ciemnych mebli na biały kolor, po wcześniejszym zaprawieniu dziur w tychże meblach. O pościeli i drobniejszych rzeczach nie wspomnę.
Nieśmiało powiem, żeby nie zapeszyć, że od jakiegoś czasu coraz mniej niszczy. Zdarza się że czasem nerwowo podgryzie drzwi jeszcze, ale to tylko dlatego, że nie może dosięgnąć Niuńka który często przesiaduje pod nimi. Uspokoiła się i myślę, że tak już zostanie. Chociaż pociąg do pościeli ma jeszcze... Mało tego - leje na pościel i dlatego sprawiłam Stefanom piękną 120 cm klateczkę, żeby w kryzysowych sytuacjach ( jak ktoś nocuje u mnie ) można było je zamknąć i nie drżeć co one zrobią gościowi w nocy
Myślę, że po fazie niszczycielskiej inwazji, która nie wiem jak długo potrwa, Inka też się uspokoi.