Myślałam, że znalazłam sposób, otóż usiadłam i położyłam dwa koło siebie, trzymając mordki, żeby uniknąc ugryzienia w nosek albo uszko któregoś. I odeszłam.
Trochę czasu tak razem przesiedziały - Iskierka wystraszona zastygnieta w bezruchu, a Dyzio zadowolony bo ciepło. Położyłam im sianko koło nosa, Dyzio zaczął szamać, Iskierka nic.
Odeszłam, zostawiłam ich samych.
Po kilkunastu minutaach znów pogoń. Ale co zauważyłam - Dyzio ie chce jej "gwałcić", a atakuje jej tył wyrywając sporo futerka.
doszło do tego, że ona się poddała, a on dorwal się do jej tyłu i robił łapkami tak, jakby chciał wykopać norkę.
Nie rozumiem tego.