To ja trochę o "moim" maleństwie opowiem
Nie zrażajcie się tylko początkiem, bo już od drugiego akapitu mówię o niej w samych superlatywach
Od początku - nie zawsze była maleństwem
Jak przyjechała, robiła nieciekawe wrażenie - nie dość, że wystraszona i nastawiona raczej odstraszająco, to sama jej postura była, no, potężna. Przy tej samej wizycie oddawałam do domu stałego Siestę, więc nowego królika witałam ze łzami w oczach. Domownicy byli przerażeni, a królik nic sobie z tego nie robił - biegał po korytarzu, po całym pokoju (moja mama powtarzała tylko, że ona się 'panoszy'
). Doszło nawet do zabawnych dialogów, m.in. moja mama przychodzi, siada obok mnie "-Kasia...ja mam wrażenie, że Paulina nam czegoś o niej nie powiedziała... -ale niby czego mamo? -ja mam wrażenie...że ona zjadła poprzednią właścicielkę...". Mój tata przed wyjściem z pokoju pytał gdzie jest królik, zupełnie jakby ten miał go złapać za nogę
Ja byłam najodważniejsza w całym domu, chociaż też podeszłam z rezerwą...ALE! tutaj dochodzimy do pozytywnego zwrotu akcji, który nadszedł już następnego dnia i wniosku, że POZORY MYLĄ! Imię "Gabi" nie mogło nam przejść przez gardło, no nie podobało nam się, została więc chwilowo Kluska. Miała serię problemów żołądkowych, nie chciała nawet spojrzeć na siano ani na granulat. Stopniowo zaczęłam zmieniać dietę, na dobry początek ograniczać ilość ziarna, potem mieszać, już po tygodniu robiła normalne, suche bobki. No i miłość zaczęła rozkwitać....
...królik był pocieszny, żeby wyskoczyć z klatki musiała brać duży rozbieg, a i tak lądowała z hukiem (dosłownie). Przy pierwszej wizycie u weterynarza (kiedy odeszły jej już wzdęcia i była widocznie mniejsza niż po przyjechaniu do mnie) ważyła 3,1kg. Przy jednym wyskoku z klatki rzuciłam komentarz "no Kochana...jesteś chodzącą gracją!" i tak została już do dzisiaj - Gracja
Jeszcze jak skojarzyłyśmy z 3 Gracjami Rubensa, to już w ogóle zaczęło do niej pasować jak ulał
Mała przestała obrażać się na siano, suszki, zaczęła wyjadać granulat z miski i zostawiać zboże. Plątała nam się między nogami i przychodziła na głaskanie. Mimo iż bada wszystko brodą, co sugeruje, że ma tam normalnie wszystkie swoje receptory, to uwielbia być tam głaskana - po prostu wciska łepek w rękę. Po pewnym czasie zaczęła wskakiwać na łóżko, i przez te skoki - odzyskiwać formę. Teraz biega już po całym mieszkaniu, wskakuje na kanapę, ostatnio jak siedzę przy komputerze, zaczęła wskakiwać mi na kolana - najpierw z łóżka, a potem już normalnie z podłogi!
Nie cierpi siedzieć sama w pokoju - jeśli tylko opuszczamy ją na chwilę, to jest krok za nami. A jak z mamą siedzimy w dwóch różnych pokojach, to wystarczy, że jedna z nas ją zawoła i po chwili się pojawia - urzeka nas tym
Cały trening i dieta u mnie spowodowały, że Gracja waży teraz 2,5kg (na psiej wadze) i 2,6kg na takiej mniejszej, w każdym razie osiągnęła normę
Widać, że tym samym odżyła, wcześniej tylko wylegiwała się, piła wodę na leżąco, a teraz jest pełnym życia i energii królikiem. O braniu na ręce mogę pomarzyć, ale nie gryzie, nie drapie, broni terytorium jak przedłużam sprzątanie w klatce i jest już tym bardzo znudzona. Gracja była ze mną wczoraj w Warszawie na sterylizacji, więc śpi drugi dzień głównie, ale już dzisiaj podjada i wraca do zdrowia
Jest czyściochem, w klatce leci do kuwety, żeby zrobić chociażby bobki, w drugim pokoju nie robi ich gdzie popadnie, tylko ma swoje dwa wydzielone 'sektory'
Na początku miała nawet problemy z porządnym umyciem się, ale teraz jest już zupełnie sprawna