Jak wiecie, mamy z Tyszuniem niezłe doświadczenie w wizytach u weta. Małemu musimy dokleić do książeczki zdrowia kartki w rubryce dotyczącej leczenia, gdyż nie ma już miejsca na zapisywanie nowych notatek od lekarzy... W sumie byliśmy już u kilkunastu (!) szczecińskich weterynarzy (dodam, że Tycho ma dopiero osiem miesięcy). Niestety, nieliczni spośród nich wiedzą coś więcej na temat królików (mimo, że reklamują się jako ci, którzy oprócz psów i kotów leczą także króliki, świnki morskie i inne mniejsze zwierzaki).
Póki co, jedynym wetem, który jest wart polecenia, jest faktyczne wspominana przez Was
pani doktor Katarzyna Reszka. Zwykle nie daje leków w ciemno, dochodzi do przyczyny choroby, można z nią spokojnie porozmawiać, nie lekceważy króliczych opiekunów (nawet tych - jak ja - przewrażliwionych). Dyskutuje o metodach leczenia, niczego nie narzuca. Kiedy czegoś nie wie, mówi o tym. Przy każdej wizycie najpierw dokładnie bada Tyszka. Póki co, jej ufam najbardziej.
W lecznicy na ul. Krakowskiej przyjmuje także kilku innych lekarzy, aczkolwiek do nich nie mam takiego zaufania. Doktor Andrzej Chmielewski na pewno ma wiedzę dotyczącą królików, ale trochę się na nim zawiodłam (podał leki bez zlecenia wymazu, leki okazały się złe, wymaz i tak trzeba było zrobić ale uwzględniając czas, na usunięcie z organizmu poprzedniego leku co o dobre dwa tygodnie opóźniło postawienie trafnej diagnozy plus naraziło Tycha na przyjmowanie leków, których nie potrzebował). Do tego nie był zbyt komunikatywny (ale miał tego dnia wielu pacjentów, więc może dało o sobie znać zmęczenie). Doktor Magdalena Szyłko także ma podejście do królików, zleciła badania, ale leki (i dawka) które zapisała to już inna sprawa... Na pewno jest dobrym lekarzem, ale brak jej doświadczenia (przynajmniej jeżeli o króle chodzi). Żeby nie było, nie mówię, że pan Andrzej i pani Magda są złymi lekarzami. Po prostu w przypadku Tycha nie trafili z lekami i przez to ja nie mam do nich zaufania.
Jeżeli mam pewność, że Tychowi nic nie jest, potrzebne jest tylko
podanie szczepienia albo obcięcie pazurków, to polecam doktora Macieja Olczyka, który przyjmuje w gabinecie na ul. Bagiennej 36 C. Nam jest do niego znacznie bliżej niż do doktor Kasi, więc jeżeli chodzi tylko o podanie zastrzyku - zawsze idziemy tam. Już przy pierwszej wizycie doktor podkreślił, że nie zna się na królikach, więc w kwestii leczenia nie chce podejmować decyzji, aby nie zaszkodzić uszakowi. Ale zastrzyki i obcinanie pazurków wykonuje świetnie!
Nie ma wygórowanych cen. Przy szczepieniu Insolem najpierw dokładnie sprawdził datę ważności leku, czy fiolka jest nienaruszona, potem zadzwonił do króliczej weterynarz (chyba z Warszawy), aby upewnić się co do dawki i miejsca podania szczepienia, tak więc robi wszystko, aby mieć pewność, że nie zaszkodzi zwierzakowi. Również można z nim porozmawiać na temat zdrowia, choć tak jak mówiłam - jeżeli królikowi coś dolega, nie jechałabym tam, gdyż Pan Maciej nie jest króliczym specjalistą i obawiam się, że nie będzie wiedział co robić. Wiem, że w tym gabinecie przyjmują też inni lekarze, ale niczego o nich nie napiszę, ponieważ nie miałam z nimi kontaktu.
Jest jeszcze jeden lekarz, o którym napiszę, choć mam mieszane uczucia. Doktor Henryk Listwoń z kliniki na ul. Duńskiej. Właściwie to nie doktor, bo jest technikiem weterynaryjnym. Na pewno ma ogromne doświadczenie w leczeniu królików. Potrafił jednym dotknięciem uspokoić Tycha. Sam miał swoje króliki, więc zna się na nich. Króla mojej szwagierki leczył od małego (a Albert ma już 10 lat). Na pewno poszłabym do pana Henryka na szczepienie czy obcięcie pazurów - bez problemu poradzi sobie nawet z najbardziej opornym królem (choć ceny są zaporowe). Ale nie mam przekonania co do leczenia. Na problemy Tycha zaproponował nam serię - nawet kilkunastu cotygodniowych kąpieli pod narkozą (nie do ucha, tylko domięśniową). Jest to metoda dość kontrowersyjna biorąc pod uwagę jak uszak znosi narkozę i jak często miała być podawana... Z panem Listwoniem dość trudno się porozumieć - mam wrażenie, że on wie najlepiej co uszakowi jest i jak go leczyć, nie przyjmuje do wiadomości tego, co mówi opiekun. Jak już pisałam, do tego lekarza mam mieszane uczucia, nie umieściłabym go w dziale lekarzy polecanych, ALE jeżeli komuś potrzebna jest opinia jeszcze jednego króliczego weta ze Szczecina, to ja poszłabym do niego, zapytała - przy czym niekoniecznie godziła się na zaproponowane leczenie (raczej na skonsultowanie diagnozy).
Nie byliśmy jeszcze u polecanej przez Iskrę lekarki z TOZ-u, ale znając życie, będzie jeszcze do tego wiele okazji.
Jeżeli przyjdzie nam się tam leczyć, napiszę słów kilka.