No to może nadszedł czas, by na tym forum się nieco ujawnić :-)
Wybaczcie jeśli czasem coś niezgrabnie mi wyjdzie, albo pogubię literki...
Kubuś - przez moich synów bardzo wyczekiwany - wczoraj dotarł do nas późnym wieczorkiem :-))) Trochę się obawiałam, ponieważ po swoich przejściach mial prawo bać się nowych miejsc, ale... ku naszemu zaskoczeniu - praktycznie "zadomowił się" od razu, jakby powrócił do siebie po krótkim niebycie :-) Nie ma w nim wogóle agresji, jest niesamowicie opanowanym króliczkiem, wszędzie go pełno, jest niesamowicie ciekawski i ufny... odnoszę wrażenie, że my - domownicy - byliśmy w większym stresie od niego :-) Z uwagą poczytaliśmy liścik od poprzednich opiekunek :-) Nie martwcie się dziewczyny, nie pozwolimy, by stała mu się krzywda ! :-) Może uda mi się tu dorzucić kilka zdjęć zrobionych wczoraj, gdy Kubuś - rzeczywiście niesamowicie przyjazny królinek zwiedzał każdy dostępny kąt, zapoznawał się z naszą adopcyjną Aprilcią, a po harcach, już późną nocą, przysypiał tam, gdzie obrał sobie miejsce na spoczynek :-) Fakt, z jego temperamentem nie dało sie niektórych fajnych ujęć zamieścić "w kadrze", bo szybszy był od nas :-) ale to przecież tylko dobry znak. Miejsca do biegania i czasu na wybiegu będzie miał u nas sporo. A i głasków nie mniej :-)
Pewnie ciekawi jesteście jak radził sobie wczoraj z jedzonkiem, jak mały nosek :-) Co prawda nasze obserwacje są jeszcze bardzo znikome, bo cóż można rzec po kilku zaledwie godzinach, ale maluszek świetnie sobie radzi! Rzeczywiście suszki wcina bez problemu, granulat znika w zastraszającym tempie, jakby wogóle nie istniał problem braku zębów :-) Próbował popijać wodę z poidełka, lecz w związku z tym, że nie bardzo mu to szło, wstawiliśmy do klatki również miseczkę z wodą - odtąd bez problemu popija gdy ma na to ochotę... niestety.. nasz porządek w klatce nie spodobał mu się :-) (żartuję) i "ustawił" wszystkie miseczki "po swojemu". Na załatwianie się wybrał kącik lewy w górze klatki - zobaczymy jak dalej, spróbujemy go nakierunkować na nie brudzenie wszystkich kącików :-)
Kichnął zaledwie kilka razy, mamy nadzieję, że z pomocą Pani Magdy (pewnie nie raz zadzwonię:-) ) będziemy w stanie zaopiekowac się nim jak należy... No i nadszedł czas na sen - gdzieś tak około pierwszej w nocy... tak się trudno było rozstać :-)))
Rankiem dostał poszatkowaną zieleninkę, warzywko starte na tarce, trochę granulatu... zanim podeszłam do klatki zabawnie przestawiał miseczki, jakby dawał sygnał że głodny jest przecież! Bez problemu pozwolił sobie wstawić napełnione miseczki, daje się głaskać podczas jedzenia, nie odpycha karmiącej go ręki :-) I ten jego ciepły ozorek - achhhh.... miodzio! Mówię Wam, ten u kogo znajdzie stały dom będzie szczęściarzem!!! Aż szkoda, że nie zostanie u nas... chyba nie stanowimy potencjalnych kandydatów :-( trudno będzie się rozstać, choć jest u nas zaledwie kila godzin...
Ech... rozgadałma się - ale Pani Ola i Magda już mnie z tego znają...
Pozdrawiamy Was cieplutko :-)
Hmmm... a ja zabieram się do przejrzenia, jakby tu wstawić zdjęcia... niech one mówią same za siebie...
Dziś rano