nienie, jeszcze poki co nie przygarnelismy Lakusiowi kompana. ale jako ze przygotowania zaczelam - to pomyslalam ze watek czas zaczac prawda?
wywiezlismy wczoraj LAkusia do "rabbit sitter" (mezowskiej siostry) i mi smutno
. kat bez klatki taki pusty
( buuu
wywozka dlatego ze wyjezdzamy do PL... LAkus dzielnie acz nie bez stresu zniosl godzinna podroz (niecierpi jazdy
) i o.... ech...
jedynym pocieszeniem jest mi to, ze jak go bedziemy odbierac to... z (potencjalnym) kumplem
siostra meza nazywa go LArry, jej maz nazywa go Pit (fonetycznie piszac). a jak go przechrzcimy to sie jeszcze okaze
nie mialam wczoraj czasu sie mu przyjrzec po raz kolejny ale i siostra meza i jej cora mowily ze jest duzo mniejszy od Lakusia ,wiec chyba taki "mniejszy miniaturek"
jako ze nie jestesmy pewni ktorego dnia po powrocie z "wakacji" pojedizemy po uszatki, dzis wybralam sie na zakup... transporterka. taksowki znaczy sie (na etykietce na transporterkach tutaj pisze "pet taxi"
). kupilam wieksza (nie S tylko M
), taka ze jesli dobrze pojdzie to spokojnie oba uszatki sie w nia zmieszcza
(bo ja mam nadzieje ze nam sie zaprzyjaznic uszatki UDA!). i staram sie nie patrzec w ten pusty kat po Lakusiu poki co, a za to myslec o wyjezdzie, a jak to nie dziala - to o tym jak to bedzie jak w domu bedzie o jedna pare uszu wiecej
// Tytuł wątku zmieniony na prośbę autora - Amy