Odpisane - bardzo dziękuję i przepraszam za przedłużone milczenie
Azja do kołnierza już nie wróciła, bo nic tam nie dziubie, więc nie będę jej dręczyła. W sobotę podjęłam męską decyzję o próbie zaprzyjaźnienia wyraźnie osamotnionej Antoninki z trójcą i jakoś tak przypadkowo także Azja się załapała na falę odrzucania barier.
Przez weekend zainteresowania Azji resztą nie było zbytnio (mimo że ma stałą możliwość odwiedzania twierdzy moich śmierdzielków), z wzajemnością. Tylko Moona się pofatygowała sprawdzić, co siedzi w pokoju obok, ale jak już sprawdziła, to sobie poszła. Azja kicnęła do nich w rewanżu, strzeliła sikiem, walnęła bobkiem, ofuczała Astrę i pogoniona mocno oburzoną kosmatą diabołą śmignęła do siebie.
Dziś w nocy ekspansja się dokonała w formie zmasowanej, bo rano znalazłam Azję zaszytą w statku kosmicznym, jednym okiem obserwującą, jak reszta najeźdźców plądruje jej włości włącznie z klatką (cóż za zuchwałość, prawda?). Nie znalazłam nigdzie futrzanych kęp ani krwawych śladów, wszystkie uszy, ogony i oczy są na miejscu, więc bariery nie ustawiałam.
Podałam śniadania, podokładałam suchcieli i opuściłam domostwo na godzin kilkanaście, wspierając się nadzieją, że bezzębnego rekonwalescenta bośniacka ekipa potraktuje nader gościnnie