Bardzo dużo radości Wam życzę z uszakami
Tymczasem PanTofello się rozwija i zaskakuje mnie!
Gdybym zdążyła wcześniej napisać jak go widzę, to opis brzmiałby tak: spokojny, bardzo uważny uszak, mocno lękliwy. Taki bardzo opanowany starszy kuzyn PanTerki
wręcz czasem nazywałam go Budda, tak siedział i patrzył i siedział... (stąd ten spokój i opanowanie). Wypuszczony, zwiedzał ostrożnie, ale każdy mój ruch, czy nowy odgłos powodowały błyskawiczny odwrót do klatki albo - później - w z góry upatrzony kącik. Na mój dotyk reagował wręcz alergicznie, takimi drgnięciami, jakby go prąd kopnął
a gdy przesadziłam z pchaniem łap do głaskania, to - ponieważ nie miał gdzie uciec - owarczał mnie i stanął na mnie dęba
Na szczęście szybko okazało się, że PanTofello to łasuch pierwsza klasa
Pierwsze smaczki brał mi z ręki po dłuugich namysłach, podchodząc w pozycji "wydłużony królik", a sam smaczek wyrywając z rąk z warkotem. Sam blyskawicznie skumał, że ręka ludzka nie tylko - o zgrozo - podnosi i zagląda w podwozie, ale i dokarmia! i zaczął przybiegać na mój widok
oczywiście żadnego spoufalania, żadnych głasków! Ale smaczka daj, nawet oprę Ci się na nodze
A teraz? Stwierdzam, że pozycja Buddy to był objaw stresu, a nie wewnętrznego OM. Po wyjeździe PanTerki obwąchał całą łazienkę dokładnie i z ulgą uznał, że terrorysty nie ma! (bo PanTerek i owszem - obzuczał PanTofella bardzo dokładnie i często warował przy jego klatce - taka urocza bierna agresja
) A skoro terrorysty nie ma, to cała łazienka moja! i PanTofello żwawo kica po tejże łazience w całości, a nie tylko po wybranych kątkach z dala od klatki PanTerki. Głaski nadal są zakazane, ale, ale jestem dobrej myśli
Dziś udało się jedno muśnięcie jednym palcem po czubkach włosów na grzbiecie, od którego nie uciekł
Taki to królik pełen tajemnic i zaskoczeń
idę dosuszyć więcej warzywek