czas na obiecane fotki. będę trochę wydzielać, bo dłuuugaśna relacja z dyżuru wciąż nie chce się napisać

na dobry początek: nadobna
panna Falbanna Mopik [niektórzy mówią, że
Ptysia - nie wierzcie im]


i przez kratki z Goldi - Ptysia się nie poruszyła, to rozmazanie to efekt jej nieziemskich falban


Mopik rączo wyskoczyła z klatki, brykała aż miło, tylko falbany powiewały

Jedzonko weszło całe, w klatce porządek, innymi królikami zainteresowana, ale nie nachalnie, a już na pewno bez lęku ani agresji. Słowem Panna z dobrej Przystani!

Mopik uprzejmie się zgodziła, żeby pod jej zdjęciem opowiedzieć również o
Filipie (w sumie całkiem niezły gość z niego, chociaż baran).
Filipek biegał w kwarantanniku, obserwowany przez nadobną Mopik. Moje pierwsze zaskoczenie, gdy wzięłam go na ręce: ależ on leciutki!! a tupie jak potężny smok

W każdym razie w bardzo, bardzo urokliwym Filipku miesza się potężna dawka testosteronu (jak się sztachnęłam, niechcący nachyliwszy nad klatką, to myślałam, że odlecę

), z duuuużą ostrożnością co też ten świat szykuje. w kwarantanniku na zmianę tupał, zwiedzał, chował się strategicznie, zaglądał do Zająca i Mopik, tupał, chował się... W przyszłym tygodniu odjajczamy, przestanie Filipka tak nosić.